Recenzja filmu

Węgierska robota (2017)
Nimród Antal
Bence Szalay
Zoltán Schneider

Niedociśnięta robota

Nimród Antal zarówno w "Kontrolerach", jak i filmach kręconych w Stanach pokazał, że czuje filmowy gatunek oraz potrafi tworzyć rozrywkowe kino z nerwem i drugim dnem. "Węgierska robota" takim
Nimród Antal zarówno w "Kontrolerach", jak i filmach kręconych w Stanach pokazał, że czuje filmowy gatunek oraz potrafi tworzyć rozrywkowe kino z nerwem i drugim dnem. "Węgierska robota" takim kinem niestety nie jest. Mimo kilku rewelacyjnych scen trzeba ją uznać za rozczarowanie. Tym większe, że twórcy dostali do ręki rewelacyjny temat.


Film opiera się bowiem na pełnej potencjału prawdziwej historii Attili Ambrusa. Ambrus jest Węgrem z rumuńskiej Transylwanii, dorastającym pod knutem ponurej dyktatury Ceaușescu. W 1988 roku dezerteruje z rumuńskiego wojska i nielegalnie przedostaje się na teren Węgier, do Budapesztu. Nie ma dokumentów, pieniędzy, mieszkania. Udaje się mu zaczepić w klubie hokejowym, pracuje jako człowiek od drobnych napraw, trenuje też z drużyną jako drugi bramkarz. Ciągle jednak dramatycznie potrzebuje pieniędzy: obywatelstwa nie da się załatwić bez łapówki dla odpowiednich ludzi w ministerstwie, rodzina kobiety, którą jest zainteresowany, nie może zaakceptować jej związku z kimś bez pieniędzy i bez szans na ich zdobycie. Ambrus w desperacji napada więc na urząd pocztowy, potem kolejny, następnie przerzuca się na banki. Przez lata zwodzi policję, staje się też kimś w rodzaju ludowego bohatera, ciągle obecnego w mediach i podziwianego przez opinię publiczną.

Sława Ambrusa wykracza poza rodzinne Węgry. Poświęconą mu książkę reporterską napisał amerykański dziennikarz Julian Rubinstein. Tematem interesowało się Hollywood, scenariusz miał pisać Jonatham Ames, a grać – Johnny Depp. Z tych planów nic jednak nie wyszło. Antal nakręcił film z węgierską ekipą, bez globalnych gwiazd. Z pewnością brakuje mu też hollywoodzkiego rozmachu. Problem tkwi jednak gdzie indziej: "Węgierska robota" gubi społeczne tło, dzięki któremu historia bandyty z Budapesztu jest w ogóle interesująca.


Kariera Ambrusa przypada przecież na okres, gdy społeczeństwa naszego regionu przechodziły gwałtowne przemiany społeczne i gospodarcze. Stare, autorytarne systemy komunistyczne rozleciały się z zaskakującą szybkością, w ich miejsce wszedł nowy porządek oparty na władzy pieniądza. Całe narody zostały uwiedzione wizją przeniesienia się do nowego, konsumpcyjnego kapitalistycznego raju. Każdy chciał się do niego dostać jak najszybciej, choć dla większości droga była stroma i niezwykle trudna – rynkowym reformom towarzyszyło bezrobocie, upadek całych gałęzi przemysłu, drastyczne spadki dochodów niektórych grup ludności. 

Nic dziwnego, że w tych warunkach kwitły pomysły na szybkie sposoby wzbogacenia się. W całym regionie rosną piramidy finansowe i inne nie zawsze legalne sposoby na pierwotną akumulację kapitału. Ambrus, ze swoim pomysłem, by po prostu wziąć sobie pieniądze z banku w wielkim, postkomumistycznym wyścigu o status, wybiera po prostu najkrótszą, najszybszą, najbardziej ryzykowną i nielegalną drogę.

Niestety, wszystkie te konteksty w "Węgierskiej robocie" zaledwie migają w kilku scenach – np. w świetnej sekwencji przedstawiającej różne obrazy konsumpcyjnego ekscesu, w jakim Attila zanurza się po swoim pierwszym udanym skoku. Nie dowiadujemy się też dlaczego właściwie Ambrus stał się ludowym bohaterem, na jakie potrzeby Węgrów odpowiadały jego udane skoki. Czy realizował to, o czym skrycie marzyli Węgrzy zaciskający zęby w transformacyjnej walce o miejsce w strukturze społecznej? Czy spauperyzowane społeczeństwo kibicowało komuś, kto zabierał bogatym bankom? Z historii Atillli można było wyciągnąć te i inne ciekawe odpowiedzi. Niestety, "Węgierska robota" to praca mocno niedociśnięta. 
1 10
Moja ocena:
5
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones